logo banner
KW Toruń > GÓRSKO...

Aktualności

GÓRSKO - SPORTOWE LATO WOJTKA TARANOWSKIEGO

6 grudnia 2017, godz. 23:04

Plany.

Z racji mojego aktualnego trybu funkcjonowania o statusie student od kilku lat, czyli w zasadzie od początku mojego wspinania główna aktywność wspinaczkowa przypada na okres szeroko pojętych wakacji. Krótko mówiąc od lipca do września. Z szacunku do tego czasu, tego wolnego od obowiązków czasu, staram się z wyprzedzeniem znaleźć odpowiedniego towarzysza do drugiego końca liny i dobrej zabawy w górach.

W tym roku zatęskniłem za Dolomitami. Po tygodniowym wypadzie w maju do Chamonix czułem, że chcę odpocząć od tego miejsca. Pojechać w góry z łatwiejszą logistyką, bez kolejek linowych za 60 euro, z możliwościami ładnych miejsc biwakowych – tak wyobrażałem sobie nadchodzące wakacyjne wspinanie. Być może po prostu chciałem przewieszonego dolomitu, włoskiej pizzy zamiast kolejnej bagiety z camembertem, no i lody w Arco… przecież zawsze jak zacznie padać w Dolomitach można pojechać na lody do Arco.

W zasadzie dopiero na tydzień przed wyjazdem w Dolomity dowiedziałem się, że lodów w Arco na pewno jeść nie będę. Przyczyna – wyjątkowo wredna kontuzja palca Kuby.

Z nieco podkulonym ogonem siedziałem na spakowanej torbie pełnej szpeju zamykając kolejno pootwierane wcześniej zakładki z topo interesujących mnie dróg i ścian. Całą tę nostalgię przerwał wibrujący telefon. Łapię tzw. last minute. Kierunek stolica alpinizmu – Chamonix. Oddzwaniam –„Tak, jadę. Niech będą znowu te bagietki. Wino też mają gorsze.” – oznajmiłem Pawłowi i  prędko zakupiłem bilet PKP do Łodzi.

Z Pawłem Wojdygą (AKG Łódź) po raz pierwszy „zbijam pione” w Zgierzu. Do Łodzi pociąg nie dał rady dojechać. Podobno nie starczyło węgla czy jakoś tak..

Usterki pociągów lub samochodów to częste zjawiska towarzyszące wspinaczkowym tripom. Nam popsuł się pociąg i auto…

Do Chamonix z lekkim opóźnieniem docieramy pod koniec lipca. Z przełęczy Col de Montets zaczynają wyłaniać się ikony rejonu. Pokonując kolejne zakręty w dół ziewam i myślę „czy to możliwe, że tak bardzo oswoiłem się już z tymi widokami”. Szybko policzkuję się -  „nie… takie panoramy nigdy się przecież nie nudzą!” Zdecydowanie to wina długiej jazdy w aucie i stania w korkach na niemieckiej autostradzie.

Wspinanie

Działalność górską zaczynamy z początkiem sierpnia w trójkowym zespole z Mikołajem Bielańskim (KW Zakopane). W ciągu pięciu dni spędzonych na Planie przechodzimy cztery drogi na północnych Igłach. Wszystkie serdecznie polecam.

Bobokassa 6c+ ED OS 250m Pilier Rouge Aiguille de Blatiere

Le Ticket,le Carre, le Rond et la Luna waraintem 6b+ TD+ OS(RP 1 wyc 6b) 250m Slab of Peigne

Verdon Memories + Rebuffat 6c+ ED OS 700m Aiguille  de Peigne ( do szczytu)

Majorette Thatcher 6c 200m Pilier Rouge Aiguille de Blatiere

Mimo że nie był to mój pierwszy kontakt z alpejskim granitem, wciąż mam duży respekt do „cyfry” od 6a w formacji płyta – autorstwa Pioli.

 photo1

Aig du Peign. Wspinanie na Peigne ma charakter płytowy, pozostałe drogi zdecydowanie rysy, zacięcia. (fot. arch. Wojtek)

photo2

 1 zespół w komplecie na stanowisku (fot. arch. Wojtek)

photo3

 Życie obozowe – gotowanie, analiza topografii i meteo (fot. arch. Wojtek)

photo4

Zespół na grani Papillons w tle Dome du Guter (fot. arch. Wojtek)

Druga część naszej wycieczki to wspinanie sportowe w okolicy Briançon. Działaliśmy w różnych sektorach ze skałą wapienną, gnejsową i granitową. Ze sportowych sukcesów udało mi się poprowadzić drogę Diaclase 7b+ OS w Grand Boise.

Mimo narastającego zmęczenia wyjazdowego zatęskniliśmy za górską przygodą. Z racji słabych warunków w Chamonix zrezygnowaliśmy z powrotu tam i próby wspinania się na Grand Capucin. Pozostaliśmy w równie pięknych Ecrins wybierając za cel południową ścianę Aiguille Sialouze.

photo5

Podejście pod ścianę rozłożyliśmy na 2 dni nocując w malowniczym schronisku Rifugio du Selle. Wspinanie w nieco gorszej jakości granicie niż znany nam z „szamonickich igieł”. Formacje dużo bardziej urozmaicone, krajobraz surowy, księżycowy. Lodowce mocno wytopione.

Drogę Puree de Astragale 7a+ pokonujemy klasycznie. Tego samego dnia zjeżdżamy ścianą i późną nocą wracamy do auta w Alefroide. Następnego dnia zaczynamy powrót do kraju.

photo6

Pora wracać do domu (fot. arch. Wojtek)

Podsumowanie

Mimo że nie udało mi się zjeść lodów w Arco, wyjazd zaliczam do udanych. Ilość przewspinanych wyciągów w górach z własną asekuracją oraz sportowych przewisów często w teoretycznie dni restowe sprawiała, że chętnie odpocząłem dłuższą chwilę od wertykalnego świata. Podziękowania kieruję do Pawła Wujaszka i Mikołaja za dzielenie się doświadczeniem wspinaczkowym i przyjazną atmosferę wyjazdu. Podziękowania także do Klubu Wysokogórskiego w Toruniu oraz Polskiego Związku Alpinizmu za wsparcie finansowe.

Cieszy mnie fakt, że doszedł do skutku letni klubowy wyjazd w Tatry. Czy to reaktywacja górskich obozów KW Toruń? Kto wie, czy w następnym sezonie nie spotkamy się pod Cimami, Marmoladą czy też przy stacji kolejki Montenvers, by wspólnie podejść lodowcem Mer de Glace na południowe Igły.

 

Z taternickim pozdrowieniem

Wojtek Taranowski

dodał: tomi
Komentarze (0) - dodaj swój komentarz

Copyright © 2008 KW Toruń, kontakt